Forum Polne Drogi Strona Główna Polne Drogi
Wagabundowe forum dla trampów, obieżyświatów i włóczykijów. "Nie ważne czym, ważne z kim"
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wyprawa do korzeni rodzinnych.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Polne Drogi Strona Główna -> Nasze wyprawy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
cejotka



Dołączył: 03 Paź 2011
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Strzeniówka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:27, 08 Sty 2012    Temat postu: Wyprawa do korzeni rodzinnych.

W pewną październikową niedzielę została zaplanowana wycieczka w miejsce skąd pochodzi moja rodzina od strony taty. Wybraliśmy się do Żarnowa a stamtąd do Wierzchowisk - miejscowości obrośniętej legendami w mojej rodzinie. Czego by nie tknąć, jakiego tematu nie zacząć natychmiast mój tato przypomina sobie: "A Bunia opowiadała jak w Wierzchowiskach..." Bunia to moja prababcia, którą znałam. Babci, czyli jej córki niestety nie poznałam, ponieważ zmarła w wieku 46 lat, czyli mnie nawet jeszcze w planach nie było, bo tata zdawał maturę. Bunia to był anioł nie człowiek - łagodna, dobra, siwiuteńka staruszka, która mimo wieku i łagodności potrafiła sobie radzić ze mną i moim bratem w sposób zaskakująco doskonały. Czasami rodzice zostawiali nas pod jej opieką, jak chcieli iść do kina, czy teatru, a ona uczyła nas gry w świniopasa, robiła jajka na miękko, które potem obierała w ten sposób,że odcinała nożem czubek jajka. Do dziś to pamiętam. Wesoly Wierzchowiska to był majątek rodziców Buni, czyli dziadka Lubodzieckiego i Babuli.
Tak więc z samego rana o 8.30 pod nasz dom podjechał mój brat z tatą i dzieciarnią brata w liczbie dwóch roześmianych gąb, my zapakowaliśmy się do naszego samochodu i w drogę. Droga wiodła przez piękne tereny, bo nie jechaliśmy żadnymi drogami ekspresowymi (czytaj plac budowy), ale zwykłą jednopasmówką wśród lasów i łąk. Podążamy najpierw do Żarnowa. Na rynku pod kościołem umówieni jesteśmy z drugą grupą rodzinną, czyli siostrzenicą Buni, a obecnie seniorką naszej rodziny - ciocią Teresą, jej synem Ludwikiem, córką Ludwika Hanią i jej synkiem Stasiem. Dojechaliśmy pod kościół i okazuje się, że akurat zaczyna się Msza Św, więc niechcący załapaliśmy się na nabożeństwo i tym sposobem nie musieliśmy lecieć wieczorem Wesoly




Kościół w Żarnowie to bardzo stary zabytek, jego najstarsza część pochodzi z XI w.





Po Mszy pierwsza część zwiedzania, czyli tablica upamiętniająca dziadka Lubodzieckiego wmurowana w ścianę kościoła w Żarnowie.



Ludwik Lubodziecki był lekarzem. Posiadał majątek właśnie w Wierzchowiskach, pracowało dla niego wielu okolicznych chłopów. To co go wyróżniało wśród okolicznych właścicieli ziemskich to fakt, że wszystkich ubogich, a szczególnie "swoich" chłopów leczył za darmo, kupował im leki, jeździł do nich bryczką i doglądał rekonwalescencji Wesoly Na tablicy jest napisane, że zmarł na posterunku. Faktycznie tak było, ponieważ mój prapradziadek zmarł wracając od chorego. Jechał wówczas ze swoją najmłodszą córką Bunią, nagle przewrócił się i na jej kolanach zmarł. Bunia w ciągu 5 minut osiwiała kompletnie, wyjechała z domu ciemną blondynką a wróciła bieluteńka jak gołąb. Dziadek Lubodziecki pochowany jest na cmentarzu w Żarnowie i tam właśnie po Mszy Św pojechaliśmy.



Przy grobie rozpoczęło się totalne sprzątanie. Jako, że przyjeżdżamy tam raz w roku, grób jest stary, z pięknego piaskowca no to siłą rzeczy zarasta wszelkim zielskiem, które potem trzeba pracowicie wyrwać. Chętnych do pracy cała gromada, przy okazji poznajemy rodzinne koligacje, bo po sąsiedzku jest grób Rudzkich - powinowatych Lubodzieckich, zaraz niedaleko jeszcze kilka grobów rodzinnych.



Praca wre, dzieciaki mają okazję do wytracenia energii, którą sprytnie nakierowujemy na oczyszczanie grobów Wesoly



Po wizycie na cmentarzu czas na wycieczkę do dworku w Wierzchowiskach.





Piękne miejsce z rozległym parkiem i stawami. Jego obecny właściciel wiedział o naszym przyjeździe, więc wyszedł nam na spotkanie, oprowadził po parku, pokazał co się zmieniło. Ciocia Teresa i mój tata opowiadali jak park i dworek wyglądały kiedyś. Mój tato pamięta dworek z dzieciństwa, bo przyjeżdżał tam na wakacje z Bunią.











Potem przychodzi czas na zwiedzanie wnętrza.



Urzeka mnie kominek - żeliwny, potężny, ale piękny w swojej prostocie.



Jeszcze jest czas na zdjęcie na ganku i wyruszamy w drogę powrotną.





Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie namówiła towarzystwa na wycieczkę polną drogą Wesoly Jedziemy przez las i jest przepięknie Wesoly







Kolejny punkt programu, a zarazem ostatni to karczma i obiadek Wesoly Jesteśmy trochę zmarznięci a przede wszystkim głodni, więc z radością zasiadamy przy długim stole. Zamawiamy pyszne jedzonko Wesoly



Teraz jest czas na wrażenia, na kolejne opowieści i żarty.
Jeszcze ostatnie zdjęcia przed restauracją, dzieciaki spalają resztki energii i wsiadamy do samochodów.







Wracamy tą samą drogą, równie piękną jak rankiem po to by za dwie godziny dotrzeć do domów Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cejot



Dołączył: 29 Wrz 2011
Posty: 824
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Strzeniówka
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:14, 08 Sty 2012    Temat postu:

Bardzo fajny opis - cieszę się że go tu umieściłaś Ok!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Luca



Dołączył: 13 Paź 2011
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Okolice Kielc
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 8:43, 09 Sty 2012    Temat postu:

Cejotka to u ciebie płynie krew szlachecka, po słynnym dziadku Wesoly
taka niebieska Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cejotka



Dołączył: 03 Paź 2011
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Strzeniówka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:15, 09 Sty 2012    Temat postu:

Tzn generalnie przy pobieraniu jest czerwona Wesoly ale faktycznie jakaś domieszka szlacheckiej jest Wesoly znaczy burżuj jestem Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Luca



Dołączył: 13 Paź 2011
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Okolice Kielc
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 8:26, 10 Sty 2012    Temat postu:

cejotka napisał:
..... znaczy burżuj jestem Mruga

w tłumaczeniu na staropolskie to jaśniepani Padam Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cejotka



Dołączył: 03 Paź 2011
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Strzeniówka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:03, 10 Sty 2012    Temat postu:

Jaśniepani to była moja pra-ileśtam -ciotka, która miała nową służącą ze wsi i pierwszego poranka owa dziewczyna przyszła do pokoju ciotki i pyta:
"A jaśniepani to zakłada spódnicę bez łeb, cy bez kulosy?"
To jest jedna z historyjek, które są regularnie opowiadane przy naszych rodzinnych spotkaniach Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Luca



Dołączył: 13 Paź 2011
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Okolice Kielc
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:55, 10 Sty 2012    Temat postu:

Dobreee Rotfl
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Polne Drogi Strona Główna -> Nasze wyprawy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin